piątek, 11 maja 2012

Blow my mind.


Taka sentencja na dzisiejsze popoludnie.Mam ochote usiasc na trawie w cieply, ale pochmurny dzien i lezec, rozmyslac, majac go obok. Zimne piwo i moze truskawki... tak, to jest to co tygryski lubia najbardziej. Dzisiaj jakos moje rozmyslenia plyna prosto z serca, z klebowiska wszelkich uczuc, emocji, milosci, ale i nienawisci. Bo to tak naprawde milosc, a nie jej przeciwienstwo tak bardzo namieszaly w moim zyciu. Choc te pojecia sa tak bliskie, a tak daleko leza wzgledem siebie. Kocham go i nienawidze wszystkich ludzi, ktorzy go otaczaja. Bo oni moga, a ja nie. Nie moge codziennie budzic sie rano i jedynie obracac glowe by zobaczyc jego twarz, rozczochrane wlosy i zaspane oczy, nie moge parzyc mu kawy i robic dobrego sniadania, bo miejsce przy stole jest puste. Nie moge spedzac dnia czujac jego obecnosc, bo takowa nie nadchodzi, ale gdy juz przyjdzie, to serce jakos tak dziwnie sie raduje. W moim przypadku jest to niespodziewana reakcja. Zbyt czesto milosc mi sie nudzi, ale tym razem olbrzymie przywiazanie nie pozwala mi odejsc, BA ja nie mam zamiaru i nie chce odchodzic. 

Chce tylko, trwac, trwac, trwac...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz